Legendy z Gajkowa

Legendy zamieszczone w gazecie "Breslauer Zeitung" z dnia 25 listopada
1926r.

 

Parobek pewnego bogatego chłopa rzadko uczęszczał do kościoła, ale za to chętnie włóczył się po lesie.
Nawet w Wielki Piątek ruszył w las i krążąc bez celu trafił w końcu na stary zamkowy wał.
Tajemnicze ruiny zamku i szumiące drzewa sprawiały magiczne wrażenie
ciągłej obecności kogoś, kto obserwował go zza drzew.
Nagle, schodząc ze szczytu grodziska zauważył, iż przed jego nogami
otworzyły się drzwi, których nigdy przedtem tu nie było. Parobek, pomimo obaw, dzielnie wszedł do środka.
W zaskakująco jasnym pomieszczeniu siedziało na żerdziach wiele
ptaków, które przyjaźnie skłaniały się wchodzącemu. W środku
zadziwiająco jasnego pomieszczenia siedział sędziwy, brodaty
człowiek, który spytał chłopca o jego życzenie. Oniemiały ze
zdziwienia chłopak nie odezwał się słowem, więc starzec dał mu pełną garść liści.
Parobek włożył liście do swoich porwanych kieszeni i możliwie
szybko opuścił niesamowite miejsce. Podczas drogi powrotnej liście zamieniły się w złoto.
Podekscytowany młodzieniec opowiedział gospodarzowi i jego żonie o
swoim przeżyciu, lecz nie wierzyli oni chłopcu, dopóki nie zobaczyli
na własne oczy owego złota.
Chłopa męczyło to, że jego własna pobożność nie była
nagrodzona, a jego krnąbrnego pracownika, zamiast zasłużonej kary,
spotkał uśmiech Fortuny. Pomny tej sytuacji, następnego roku w
Wielki Piątek, zamiast do kościoła również poszedł na zamkowy
wał. Długo szukał tajemniczych drzwi, uderzał kijem w różnych
punktach grodziska, oczekując, iż usłyszy głuchy dźwięk wydawany
przed drzwi. Na jego nieszczęście spotkał on w końcu starca, który
pojawił się znikąd na szczycie wzgórza. Chłop okłamał starca,
opowiadając o swoim lichym losie i biedzie, w jakiej przyszło mu
żyć, by wyżebrać od niego część skrywanego bogactwa.
Starzec wiedział, iż chłop kłamie, ponieważ ubrania i biżuteria,
które miał na sobie przeczyły jego słowom. Po wysłuchaniu lamentu
chłopa starzec spytał go o jego prawdziwe, najszczersze pragnienie. Po
usłyszeniu odpowiedzi: „złoto”, sędziwy człowiek, mając dość
tego człowieka, w ramach kary skręcił mu kark.
Jego ciało zostało później porwane przez ptaki na cztery strony
świata, a kości zamieniły się w proch. Jednak duch chłopa od
tamtego czasu chodzi po zamkowym wale i straszy ponoć jeszcze dzisiaj.
Biada temu, kto w Wielki Piątek po zmroku będzie chodził po wale
szukając skarbów…
 

Upiorna praczka

Nikomu nie radzi się chodzić nocą po pagórku, bo można spotkać
upiorną praczkę, krążącą wokół fosy.
Jest to duch tajemniczej młodej dziewczyny zza morza będącą ongiś
służką Pana na zamku. 

Powiadają, że po odrzuceniu zalotów rycerza,
z żalu i wściekłości zrzucił on ją z murów zamczyska do fosy.
Objawia się ona głównie ludziom, którzy kiedyś złamali komuś
serce, ale nie przepada również za młodymi mężczyznami, którzy
mogą czuć się w tym miejscu dość nieswojo.
Z czasów niemieckich zachowały się historie, o starym rybaku z
Gajkowa który zasnął swego czasu na pagórku. Obudził go straszny
hałas ciężkiego przedmiotu wpadającego do wody. Innym razem temu
samemu pechowcowi w jasne południe ukazała się biała kobieta i
przepędziła go wykrzykując za nim słowa w nieznanym mu języku…

 

Legendy przetłumaczył i opracował - Hubert Stęszewski
 

Hubert Stęszewski - absolwent turystyki na Uniwersytecie Wrocławskim.  Pasjonat histori  i doswiadczony  przewodnik turystyczny (oprowadzanie turystów zagranicznych po Wrocławiu). W wolnych chwilach - kolekcjoner monet i banknotów z całego świata.

 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach realizacji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0 na lata 2021-2025.

 

 

Tagi

ZDJĘCIA: