Potem rodzice wyciągnęli poczęstunek dla wszystkich, a dzieci bawiły się wśród kolorowych światełek, serpentyn i balkoników. I tak ... do białego rana może nie, ale do całkiem późnego wieczora.
Szkoda było kończyć. W końcu, żeby nie było płaczu końca zabawy, wszyscy wyszli jednocześnie. I tak były smutki i żale. Jeszcze zabawę powtórzymy.
Najważniejsze, że dzieci lubią przychodzić do bibliotekarki, a nawet nie boją się Baba Jagi, która tu wczoraj była.
A Wy, Dorośli?